Barszcz ukrainski

BARSZCZ UKRAIŃSKI

Jako miłośniczka dobrego jedzenia oraz osoba dbająca o zdrowe żywienie mam prawdziwy dylemat: z jednej strony uwielbiam tradycyjne potrawy rodzimej kuchni ukraińskiej jak i polskiej, którą polubiłam z czasem bardzo. Ale większość dań „od babci” dziś już nie wchodzą w grę przy naszych zasadach odżywiania: albo są za tłuste, albo za „smażone” albo za skomplikowane. Dlatego od lat już „odchudzam”, „uzdrawiam” i urozmaicam własnymi pomysłami ulubione dania. Kocham oczywiście miłością wielką włoską kuchnie, nie obejdę się długo bez sushi czy cudownej chińskiej, a jak przyjeżdżamy do Kijowa to pędzimy od razu… do gruzińskiej!

I w taki oto sposób jak widać trudno nazwać – co naprawdę lubię najbardziej. A to powoduje, że się nie zamykam w schematach i receptach, do gotowania podchodzę z radością i fantazją, tym bardziej że czasem na to czas mam, a czasem nie. Przez lata jednak zdołałam zauważyć co się w mojej kuchni podoba gościom, nie raz byłam też zapraszana do gotowania w TV. Sama też produkowałam przez pięć lat wspaniały program kulinarny moich przyjaciół Joli Słomy & Mirka Trymbulaka „Atelier Smaku” – mistrzowie kuchni wegetariańskiej, a dziś już wegańskiej są niekwestionowanym autorytetem dla mnie w tej dziedzinie. Tej parze kiedyś na pewno poświęcę więcej czasu, a teraz zaproszę już was czasem zerknąć na przepisy lub przemyślenia o kuchni tu, na mojej stronie. Moja misja łączenia narodów przejawia się w każdej mojej aktywności, mam nadzieję, że uda mi tego dokonać i w tej dziedzinie i zrobić to SMACZNIE

Nie byłabym sobą gdybym jako pierwszy nie umieściła przepis na ulubiony barszcz ukraiński.

Tak, jeśli zapytacie, czy się różni od polskiego barszczu „ukraińskiego” – zdecydowanie. Barszcz co prawda w każdej rodzinie się gotuje trochę inaczej, ale smakuje wiadomo, najbardziej ten swój!

Składniki:

-woda

-kapusta 300-400g

-fasola – 150g

-burak – 1 duży czy 2 małe

-marchewka – 1 większa

-ziemniaki – 800 g

-cebula – 1 duża

-koncentrat pomidorowy – 30% lub świeże pomidory w sezonie szt. 3

-sól, pieprz, liść laurowy

-śmietana (przy podaniu)

*mięso w przepisie tradycyjnym (najlepiej młode żeberka wieprzowe) 500 g

Przygotowanie

  1. Namoczyć fasole na 2 godziny i zacząć od niej gotować.
  2. Gdy fasola się gotuje, można przygotowywać ziemniaki, obierać je i kroić w kostkę.
  3. Ziemniaki wrzucamy do fasoli, gdy ona jest ugotowana do połowy.
  4. Szatkujemy kapustę, którą wrzucimy, gdy ziemniaki już się odrobinę podgotują.
  5. Ścieramy na tarce o dużych oczkach do osobnej miski burak i marchewkę.
  6. Kroimy cebulę w kosteczkę.

Wszystko to nie wędruje do barszczu tylko jest przygotowywane osobno jako zasmażka na patelni. I tym właśnie się rożni ukraiński barszcz od polskiego.

Zasmażka barszczowa:

lekko podsmażamy cebulkę na patelni rozgrzanej z olejem, potem wrzucamy burak i marchewkę i smażymy ok 10 minut. Po tym do zasmażki dodajemy koncentrat pomidorowy. Ilość zależy od rozmiaru garnka: jeśli garnek nie jest duży – to polówkę, a jeśli duży – to całość. Przyprawiamy zasmażkę solą, pieprzem i dusimy kilka minut.

7) Gdy ziemniaki i kapusta zostaną ugotowane, dodajemy zasmażkę do garnku i gotujemy przez kolejne 10 minut. Nie zapominamy o liście laurowym, soli, pieprzu do smaku.

Barszcz najlepiej podawać nie od razu, po 2-3 godzinach, ze śmietaną i przygryzając czosnkiem lub cebulą. To mocne doznanie i najlepiej smakuje do tego ciemny chleb.

WAŻNE: barszcz w tym wydaniu może stać w lodówce do siedmiu dni. Najsmaczniejszy jest dnia 2, 3, gdy się „nastoi”

*wersja z mięsem: kroimy mięso na kawałki i razem z fasolą wkładamy do garnka.

 


Odżywianie

Odżywianie

Zdrowe odżywianie – czy istnieje? To, co dzisiaj jest uważane za zdrowe, a co nie – ciągle zmienia się w niezrozumiały sposób. Do niedawna najodpowiedniejsze było spożywanie trzech obfitych posiłków. Teraz mówi się o pięciu, ale małych. Niedawno okazało się, że powinno

się robić ośmiogodzinne przerwy w jedzeniu. Wegetarianie kontra mięsożercy, kuchnia śródziemnomorska przeciw tłustej, narodowej. Liczenie kalorii kontra intuicyjne odczytywanie indywidualnych potrzeb. Dla mnie wzorem są wskazówki medycyny chińskiej, ale wytyczną

jest mój organizm i to, co w danym czasie jest niezbędne dla jego prawidłowego funkcjonowania. W zasadzie staram się jeść jak najmniej białka zwierzęcego, po prostu od sześciu lat go nie kupuję. Ta metoda sprawdza się również w przypadku innych produktów, bo możecie w łatwy sposób kontrolować swoje zakupy. Gdy wychodzicie do znajomych czy restauracji, można „zaszaleć”. Inna sprawa, że inaczej jem, gdy biegam przez dwie godziny, a inaczej, gdy byłam w ciąży. Jeszcze inaczej, gdy karmię córeczkę piersią.

 

komentarz eksperta

KATARZYNA HAJDUGA – trenerka mentalna, terapeuta z oddechem i terapii craniosacral, szkoleniowiec.Pracuje z kobietami, mającymi trudność z zajściem w ciążę oraz przygotowującymi się do procesu in vitro. Odżywianie jest bardzo istotne, a szczególnie w ciąży. Jednak antropolog ewolucyjny prof. Christopher Kuzawa z Northwestern University w Illinois uważa, że dużo większy wpływ na wagę urodzeniową dziecka ma to, co kobieta je jako dziecko niż to, co jadła w ciąży. Idąc tym tropem tak samo ma znaczenie, jak się odżywiały nasze mamy i babcie jako dzieci. Wiemy, że czasy były różne i każda z nas ma inną historię. Jednak chociaż czasy nie były łatwe i brakowało jedzenia, jakościowo było ono lepsze niż teraz. Dziś w jedzeniu jest dużo chemii.

 

To jest bardzo ciekawe, prawda?

Dla mnie równie interesującym odkryciem w tej dziedzinie było poznanie zasad odżywiania  i funkcjonowania zgodnie z grupą krwi3, co pozwoliło mi wiele zrozumieć, a najważniejsze – odetchnąć z ulgą. Autorzy tej metody dowodzą, że właśnie krew, a właściwie jej skład chemiczny wpływa na nasze trawienie, zachowanie czy skłonność do chorób.

Mam według tej teorii chyba najbardziej „problematyczną” grupę krwi: A. Ogromny poziom kortyzolu we krwi u ludzi z grupą A tłumaczył moją nadwrażliwość i lękliwość, które nie występowały u moich bliskich (nie mogę oglądać horrorów do dziś, mimo że jestem producentką filmową!). Poza tym: forsuję się przy sportach kondycyjnych, a jogę i spacery mogę uprawiać godzinami. Co ważne: jak się okazało, pewne produkty spożywcze służą mi o wiele bardziej niż inne. Odczuwałam to od dawna, ale nie miałam na to żadnego potwierdzenia. Dziś po dwudziestu latach od ukazania się tej książki wiele się zmieniło, teoria ta jest krytykowana, zresztą jak chyba każda inna. Mnie w swoim czasie bardzo pomogła, a dodatkowo sprawiła, że zaczęłam zgłębiać ten temat. Była nitką, która zaprowadziła mnie do przysłowiowego

kłębka. Dziś zaprowadzi nas do badań nie tyle grupy krwi, ile jej dokładnej mapy żywieniowej. Kod metaboliczny czy ukryta alergia (nietolerancja) pokarmowa pokażą jak na dłoni, które enzymy z pożywienia wasz organizm wchłania bez problemu, a które wasza krew zwalcza jak wroga, męcząc się przy tym tak samo jak przy wirusach czy bakteriach. Można wykonać też badania DNA w tym kierunku. Są droższe, ale dostarczają niesamowitych danych. Analiza genów określa nasz profil genetyczny związany z metabolizmem. Z tą wiedzą łatwiej uzyskać idealną

sylwetkę, poznać predyspozycje do otyłości czy nawet choroby Alzheimera.

 

Przykład: mój partner w pierwszym roku naszej znajomości dał się namówić na zrobienie tego testu, po czym spożywając bez ograniczeń produkty, które mu wolno, schudł 12 kg w ciągu trzech miesięcy! Powrócił do swojej ulubionej wagi sprzed lat. Ludzie chudną nawet 20–30 kg, ale nie to jest najważniejsze. Grunt to znacząca poprawa samopoczucia i zrozumienie potrzeb swojego organizmu. Przed ciążą po raz kolejny skorzystałam z tych badań i byłam spokojna o to, że nie dostarczę sobie żadnych wrogich składników w momencie, gdy organizm potrzebuje wszystkiego, co najlepsze.